Twoja wyobraźnia potrafi zdziałać cuda

Czytanie książek kojarzy Ci się z ogromnym tomiszczem Potopu Sienkiewicza, który nie dość, że musiałeś znać na wyrywki, to jeszcze musiałeś targać ze sobą do szkoły? Książki do tej pory kojarzyły Ci się jedynie ze słabymi próbami ratowania kariery przez celebrytów, którzy postanawiają wydać swoją autobiografię? Czas to zmienić.

Nie pozwól, aby to Cię ominęło

Od wielu lat panuje powszechne przekonanie, że czytanie książek jest męczące. Szkoła podstawowa oczywiście jest podstawą naszej edukacji. Ale jak wiele razy właśnie tam zostały pogrzebane nasze ambicje, cele i zamiary, względem literatury? 

Niejednokrotnie chęć przeczytania światowego hitu “Harry Potter” musiała zejść na dalszy plan. Ważniejsza była lektura “Dzieci z Bullerbyn”, z której później każdy był odpytywany. Jak wiele razy, do lektury przygód młodego czarodzieja nikt nie wrócił? Masz poczucie że coś Cię ominęło, bo przecież większość wspaniałych dzieł literatury zostało zekranizowanych, a już wszystkie widziałeś? Największy błąd jaki możesz popełnić, to w tej chwili ominąć książki, których widziałeś adaptację filmową! 

Zamknij oczy, otwórz umysł

Powszechnie znanym faktem jest, że książka była szybciej niż film. Prawie tak, jak jajko było wcześniej niż kura. I wiadomo, że lepiej najpierw przeczytać książkę, wyobrazić sobie, jak jakieś miejsce wygląda. Czy dana postać jest wysoka czy raczej niska. A może ten płomienny kolor włosów głównej bohaterki będzie bardziej marchewkowy, niż czerwony? Na tym etapie wyobraźnia wiedzie prym. Wszystko co przeczytamy, może wyglądać tak, jak tego chcemy. 

Tego w książce nie było!

Trzy tomy powieści przeczytane, obrazy w Twojej głowie tworzą spójną całość, a w zapowiedziach już krąży tom kolejny. Nagle spada bomba: zrobią z tego film! Oczywiście, byłbyś najlepszą osobą na stanowisko scenografa, reżysera a jeszcze chętnie dorzucisz swoje uwagi w kwestii efektów specjalnych. Czekasz cierpliwie, i na czwarty tom i na ekranizację. Nadchodzi dzień premiery, siedzisz w kinie, środkowy rząd, na kolanach prawie puste opakowanie po popcornie, światła gasną. Zaczyna się! 

Pierwsze rozczarowanie dopada Cię w pierwszych minutach. Postać z płomiennymi włosami ma je po prostu w kolorze blond. A ukochany, który miał być wysokim, muskularnym wikingiem jest co najwyżej wyrośniętym marynarzem. No nie tak miało być. 

Następne sceny, wprawiają widza w coraz większe osłupienie. Starannie ułożony plan rozpada się jak domek z kart. Połowy kluczowych momentów zawartych w książce reżyser w ogóle nie uwzględnił w fabule, natomiast dołożył sceny które nie miały miejsca! 

Jako rzetelny widz, nie wydajesz osądu po 10 minutach filmu. Cierpliwie kończysz projekcję i dopiero wtedy zapada decyzja: kolejne części obejrzysz, ale jednak książka lepsza!